Konferencja Tłumaczy 2018

W zeszłym tygodniu odbyłam prawdziwy maraton szkoleniowy, dlatego wrażeń miałam co niemiara.  🙂  W środę Kongres Praktyków Biznesu w Wyższej Szkole Humanitas w Sosnowcu, w czwartek konferencja naukowa na temat biblioterapii w Pszczynie pt. „Wielopłaszczyznowa rola baśni” (napiszę o niej nieco szerzej w jednym z kolejnych postów), w piątek wyjazd do Warszawy i Ekspresowe warsztaty z lokalizacji oprogramowania, a w sobotę również w Warszawie Konferencja Tłumaczy 2018. A w niedzielę świętowanie Dnia Tłumacza.

Tegoroczny Kongres Praktyków Biznesu nieco zawiódł moje oczekiwania. Dwa lata temu byłam zachwycona tym wydarzeniem i wyniosłam z niego mnóstwo konkretnej wiedzy, którą prelegenci naprawdę hojnie dzielili się z widownią. W tym roku wystąpienia okazały się dużo słabsze: dużo „lania wody” i znacznie mniej konkretów, tak jakby zaproszeni goście za wszelką cenę nie chcieli podzielić się niczym za darmo. To zupełnie odwrotny trend niż ten, który można zaobserwować w Internecie, np. na Facebooku czy LinkedIn. To prawdziwa wiedza i wartość dodana przyciągają odbiorców, a nie ogólniki i merytoryczne „skąpstwo”. To, co szczerze dajemy innym, zawsze prędzej czy później do nas wraca. W mojej opinii najlepsze były wykłady dr K. Dudka (o kryzysie w firmie), dr A. Błaszczyk (o RODO), Olgi Borgieł (o zarządzaniu zmianą i motywacją do pracy w kontekście ludzkiego DNA) oraz M. Janowskiego (marketingu w sieci). Dobry kontakt z publicznością miał również F. Karzełek, ale niezwykle miłym zaskoczeniem okazało się spotkanie z gościem specjalnym, czyli Michałem Czerneckim, które szczególnie zapadło mi w pamięć. Pochodzący z Sosnowca aktor okazał się być nadzwyczaj inteligentnym i wrażliwym człowiekiem.

Szkolenie z lokalizacji oprogramowania (czyli jego tłumaczenia na różne języki i adaptowania kulturowego na lokalne rynki było naprawdę ciekawym doświadczeniem. Duet prowadzących (czyli Agenor Hofmann-Delbor oraz Marta Bartnicka) to z wykształcenia informatycy związani od lat z branżą tłumaczeniową, stąd ich ogromne doświadczenie i rozległa wiedza w obu obszarach.

Badania dowiodły, że większość klientów zdecydowanie woli kupować (strony z odpowiednią wersją językową) oraz korzystać z produktów i usług w swoim rodzimym języku (aplikacje mobilne, programy i gry komputerowe, instrukcje obsługi itp.). I to nawet w przypadku, jeśli osoby te znają języki obce! Okazuje się, że tłumaczenie i tak modne ostatnio testowanie oprogramowania mają ze sobą wiele wspólnego i w wielu aspektach przenikają się wzajemnie. Wciąż jednak brakuje właściwej komunikacji na linii programiści – tłumacze (np. brak kontekstu), co wiąże się z wieloma utrudnieniami w pracy tłumacza, co z kolei często przekłada się niestety na ewidentne błędy w tłumaczeniu albo zabawne pomyłki lub lapsusy językowe. Bywają też nieporozumienia wynikające z niedostatecznej znajomości różnic kulturowych lub przesadnej dbałości o poprawność polityczną.

I na koniec wisienka na torcie, czyli Konferencja Tłumaczy. W zeszłym roku wydarzenie to przyniosło mi mnóstwo cennej wiedzy branżowej i zaowocowało ciekawymi kontaktami. Hitem okazało się wtedy wystąpienie niezwykłego erudyty i wyśmienitego retora, prof. Jerzego Bralczyka. W tym roku motywem przewodnim konferencji była sztuczna inteligencja (AI) oraz tłumaczenie maszynowe bazujące na sieciach neuronowych. Gościem specjalnym (mistrzem słowa) była językoznawczyni Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Katarzyna Kłosińska, która wygłosiła wykład na temat tabloidyzacji przekazu i języka. Do najbardziej interesujących wystąpień trzeba zaliczyć wykład Agenora Hofmanna-Delbora na temat historii technologii tłumaczeniowych. Czy wiecie, że tłumaczenia maszynowe (MT) mają już całkiem długą historię? Pierwsze urządzenia tego typu pojawiły się w już w latach 30 XX wieku. Ciekawy jest też fakt, że obecnie ufamy już komputerom na tyle, że nie sprawdzamy, czy komputer na przykład dobrze rozwiązał równanie i podał właściwy wynik. Ale już w przypadku tłumaczenia maszynowego (np. w znanym wszystkim Google Translatorze) zdajemy sobie sprawę z jego niedoskonałych umiejętności językowych i uważamy, że zweryfikowanie tłumaczenia (tzw. postedycja) jest czymś absolutnie niezbędnym. Inne wystąpienia, które uważam za niezwykle wartościowe i merytoryczne, to warsztaty Piotra Burmanna na temat korpusów językowych w tłumaczeniach naukowych i technicznych oraz wykład Ewy Dacko dotyczący pojęcia UX (user experince) w tłumaczeniach.

Końcowym punktem konferencji była ceremonia wręczenia nagród branżowych w dwóch kategoriach: wkład w rozwój polskiej branży tłumaczeniowej oraz piękna polszczyzna w tłumaczeniu.

Konferencja Tłumaczy to niezwykle inspirujące wydarzenie, mnóstwo wartościowej wiedzy branżowej (w tym także poprzedzające ją odrębne szkolenia i warsztaty) oraz przesympatyczna atmosfera i doskonała organizacja. Nie można tez zapomnieć o networkingu: odnowiłam ubiegłoroczne kontakty i nawiązałam nowe. Nie mogę się już doczekać kolejnej edycji!

PS A na Dzień Tłumacza zrobiłam sobie prezent: podkładka pod mysz i pachnąca trawą cytrynową poduszeczka pod zapracowany nadgarstek, a do tego translatorska naklejka na tablet i kocie spinacze! No i oczywiście książka Programiści i tłumacze. Wprowadzenie do lokalizacji oprogramowania. I od razu chce się pracować!

Konferencja Tłumaczy 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewiń na górę